sobota, 21 listopada 2009

053: Do wszystkich mieszkających przy torach

Od kilku miesięcy trwa dyskusja na temat promocji naszego miasta pod szyldem twórczości Józefa Mehoffera. Mogłoby się wydawać, że kierunek, w którym miasto chce się rozwijać oraz wizerunek jaki chce przybrać sprawią, że praktycznie wszystkich turowian napełni pewnego rodzaju duma z posiadanych walorów i atrakcji w postaci lokalnego dziedzictwa kulturowego.

Okazuje się jednak, że to co zachwyca jedną część naszego lokalnego społeczeństwa, innych wręcz oburza.

Słyszymy głosy krzyczące, że pieniądze wyrzucane są w błoto, najwięcej na promocji skorzysta Kościół, a każde lokalne wydarzenie to dno. Można przeczytać, że zamiast dróg powstają kolejne pomniki, że podczas imprezy byli denni wykonawcy i marne atrakcje, a Turek będzie "miastem kościelnym", bo promuje nas dzieło zdobiące kościół (do końca nie wiem co może oznaczać określenie "miasto kościelne" - czy to, że będzie czymś w rodzaju Lichenia, Częstochowy czy może bardziej Gniezna, Włocławka).

Szanuję prawo każdego człowieka do swojego własnego zdania, ale staram się też zrozumieć to, skąd takie opinie się w ogóle pojawiają. Co stanowi ich źródło?

Zacznę może od opinii dotyczącej poziomu imprez odbywających się w naszym mieście. Tu głównym zarzutem jest nieodpowiedni dobór wykonawców. Wydaje mi się, że pierwszym problemem, z jakim muszą uporać się organizatorzy, jest wybór takich właśnie artystów, którzy zadowolą jak największe grono odbiorców. Jednak jeżeli już odnajdzie się kogoś, kto takie kryterium spełnia, to prawie na 100% nie będzie żadnego organizatora stać na takiego wykonawcę, gdyż będzie on kolejnym sezonowym celebrytem lub top gwiazdą, która życzy sobie niemałe honorarium i wygodne (czyt. drogie) miejsca w hotelu. I koniec. Jedynie "Dni Turku" mogą pozwolić sobie na coś więcej. Ale dobrze wiemy, że zawsze pojawią się sceptycy i malkontenci.

W tym miejscu przyznam, że jestem zachwycony tym co robi dla nas Miejski Dom Kultury. Zarówno występy "Poligrodzian", jak i warszawskiego "Set Dance" zrobiły na mnie niezwykłe wrażenie. Osobiście uważam, że te atrakcje były zdecydowanie lepsze od koncertów gwiazd wieczoru.

O strachu przed identyfikacją naszego miasta instytucją Kościoła rozpisywał się nie będę. Wydaje mi się, że jest to spojrzenie niedojrzałe. To, że wykorzystuje się wizerunek kościoła pw. NSPJ, a przede wszystkim prac Mehoffera, które się w nim znajdują, do promocji Turku nie oznacza, że miasto jest zdominowane i rządzone przez instytucję Kościoła (a rozumiem, że właśnie takiego wizerunku obawiają się pewni ludzie). Identyfikacja budynku oraz zawartego w nim dzieła sztuki z władzą kościelną wydaje mi się trochę chybiona. Gnieźnieńska katedra kojarzy mi się z pierwszymi Piastami, za to rzadko myślę o zakonie jezuitów wchodząc do poznańskiej fary (choć hiszpańskiej Inkwizycji spodziewam się zawsze :). Przyznam jednak, że są to jedynie hipotezy, które należałoby sprawdzić naukowo.

Jeśli chodzi o pewne inwestycje i wydarzenia związane z promocją dziedzictwa kulturowego naszego miasta to albo one będą, albo ich nie będzie w ogóle. Nie będzie w zamian żadnej "ulicy". Są instytucje, które dofinansowują szczególne inicjatywy, jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, są fundusze unijne. I nie można wymienić pieniędzy przeznaczonych na wystawę na budowę przedszkola. Prawda, należy wnieść pewne pieniądze, ale konfrontując efekty do wkładu własnego to mamy niepomiernie wielki zysk.

Pozostało mi jeszcze zapytać się: czemu nie rozpiera nas wszystkich duma ze spadku jaki pozostawili nam przodkowie?

Na początku wydawało mi się, że posiadamy pewną cechę charakteryzującą wszystkich Polaków. Czujemy się po prostu prowincją. Wstydzimy się tego kim jesteśmy, gdzie mieszkamy i wolimy się schować. Jednak wydając taki osąd skrzywdziłbym zarówno siebie, jak i dużą część naszej lokalnej społeczności. Prawda jest taka, że w dzisiejszych czasach prowincja to tylko stan ducha. Technologia pozwala nam pokonać ograniczenia geograficzne. I wielu z nas wykorzystuje w pełni dzisiejsze możliwości.

Więc skąd bierze się ta pewna doza ignorancji?

Wydaje mi się, że odpowiedź znalazłem parę dni temu, kiedy to wraz z moimi kolegami z uczelni wybraliśmy się do gminy Łubowo leżącej parę kilometrów od Gniezna. Na obszarze gminy znajduje się duża część Jeziora Lednickiego znanego z dorocznych spotkań młodzieży (choć samo Pole Lednickie znajduje się w gminie sąsiedniej), a przede wszystkim Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy wraz z podlegającymi mu skansenami. Sam teren gminy to najprawdopodobniej kolebka państwa Polskiego. Do Łubowa wybraliśmy się przede wszystkim po to, aby dowiedzieć się czemu gmina mając atrakcje kulturowe na skalę krajową jest bardzo słabo z nimi kojarzona i dlaczego nie robi się nic aby wypromować obszar gminy, w której tkwi taki potencjał? Na zadane pytanie "dlaczego tak właśnie jest?" wójt odpowiedział w sposób następujący: "Jeżeli całe życie mieszkacie przy torach, to przejeżdżających pociągów słyszeć nie będziecie".

Czy i z nami tak jest? Czy nie słyszymy już pociągu wiozącego wszystko co najcenniejsze w naszym mieście i jego okolicach, chociaż przejeżdża on codziennie pod naszymi oknami? Czy nie jesteśmy świadomi skarbów jakie posiadamy? Przecież to co jest dla nas codziennością, dla innych może się okazać czymś egzotycznym. Czy potrafimy w końcu zjednoczyć się i wspólnie powiedzieć, że "u nas w Turku to jest fajnie"?

Zachęcam abyśmy czasem spojrzeli na nasze miasto oczami odkrywców i przyjezdnych. Ja to zadanie mam ułatwione, gdyż w Turku jestem "od święta". Ale czasem musimy wznieść się ponad otaczającą nas rutynę.

Do samej gminy Łubowo powrócę jeszcze później, kiedy będę chciał napisać parę słów o roli inicjatyw społecznych na rzecz promocji i integracji regionu. Będę chciał też napisać parę słów o tym jakie jeszcze widzę szansę na promocję naszego miasta.

Zapraszam do dyskusji oraz do wyrażania swoich opinii.

052: Aukcja "Odnowienie Polichromii"

29 listopada br. o godz. 17:00 w turkowskim MDK odbędzie się aukcja prac związanych tematycznie z naszym miastem, a przede wszystkim kościołem NSPJ. Wydarzenie organizowane jest przez Komitet Odnowy Polichromii Józefa Mehoffera, a cały dochód uzyskany przez sprzedaż dzieł przeznaczony zostanie na odnowę polichromii Mehoffera w naszym kościele.
Wśród prac wystawionych na aukcję odnaleźć można wierną kopię obrazu Rafaela Przemienienie Pańskie namalowaną przez p. Ziarkowskiego, pięć obrazów p. Choinki ukazujących elementy krajobrazu naszego miasta oraz siedem płaskorzeźb kościoła NSPJ wraz z fragmentem polichromii wykonanych przez p. Kochaj.
Pozostaje mi podziękować wszystkim, którzy w wydarzeniu wezmą udział, a także artystom, którzy wystawili swoje prace na tak szczytny cel. Na aukcję, wraz z Komitetem Odnowy Polichromii, serdecznie zapraszam!
Poniżej przedstawiam zdjęcia kilku prac biorących udział w aukcji [zdjęcia pochodzą z archiwum Komitetu Odnowy Polichromii].













czwartek, 12 listopada 2009

051: Promocyjne logo miasta Turek

Przez kilka ostatnich dni zastanawiałem się nad tym jak powinno wyglądać logo, które promowałoby produkt turystyczny jakim jest (a raczej jakim będzie, miejmy nadzieję) miasto Turek. Wiemy na pewno, że przez najbliższe lata będziemy korzystać z zasobu jakim jest odkryte na nowo dzieło Józefa Mehoffera w kościele pw. NSPJ. Wiemy też jak wygląda współczesny trend w projektowaniu tego typu znak (prosty, złożony z kilku rzucających się w oczy kolorów, często też z charakterystycznym element wiążącym się z danym produktem).
Wiedząc to zabrałem się do projektowania. Z góry przyznam, że praca nie była łatwa. Postanowiłem wybrać 3-5 kolorów, element polichromii/witraża kojarzący się pracami Mehoffera lub jakiś ważny obiekt w naszym mieście.
Wykonałem kilka projektów, lecz każdy po kolei okazywał się coraz to bardziej absurdalny. Elementy witraży lub polichromii były zbyt złożone i nawet jeśli dało się je uprościć, to i tak nikt nie skojarzyłby ich z częścią dzieła Mehoffera.
Miałem już z tym wszystkim dać sobie spokój, ale wpadł mi jeszcze jeden pomysł, który wydał mi się całkiem rozsądny.

Jak widać, powyższe logo zawiera obiekt charakterystyczny dla miasta (specyficzny zarys kościoła) oraz motyw związany w dziełami profesora Mehoffera (uproszczony witraż).
Z powodzeniem można użyć go do promocji wraz z hasłem "Turek - miasto w klimacie Mehoffera".
Będąc jeszcze przy naszym nowym haśle promocyjnym napiszę tylko, że mam coraz większe obawy, czy slogan ten cokolwiek zdziała i przysporzy nam turystów. Kiedy przeczytałem, że od następnego roku tak właśnie zabrzmią słowa promujące nasze miasto, poczułem się mile zaskoczony, wręcz dumny. Jednak niedawno dopiero uświadomiłem sobie, że jednak Mehoffer to nie Chopin lub Mickiewicz, którzy co chwile goszczą na zajęciach w szkołach, w mediach, itp. Ludzie nie znają jego twórczości. I uważam też, że raczej będą starali się nie okazywać swojej niewiedzy i unikać okazji do jej ujawnienia. Może się jeszcze okazać, że to Turek wypromuje bardziej mistrza, niż mistrz Turek.
Wydaje mi się, że powinniśmy zbadać oddziaływanie hasła lub od razu je zmienić. Można je zmienić na "Turek - miasto stubarwnych witraży", "Turek - we wszystkich barwach witraża" lub "Turek - w ciepłych barwach witraży". Oczywiście to tylko propozycje, które mi samemu nie wydają się jeszcze do końca trafne.
Przy okazji zamieszczę jeszcze mój projekt logo bazującego na herbie miasta, który mógłby być użyty chociażby przez UM lub lokalną firmę. Wydaje mi się, że wymaga jeszcze pewnych poprawek, ale nie wpadłem co to by mogło być.

Proszę o uwagi dotyczące projektów. Liczę również na dyskusję dotyczącą hasła "Turek - miasto w klimacie Mehoffera".

poniedziałek, 2 listopada 2009

049: Pomnik Tura

Przeglądając ostatnio Internet natrafiłem na kilka ciekawych zdjęć, które ukazują pomnik tura w... Chojnicach. Przyznam się, że miałem już kiedyś przyjemność zwiedzić starówkę tego uroczego miasta. Było przy okazji mojej rowerowej podróży przez Bory Tucholskie do Słowińskiego Parku Narodowego. Jednak dopiero teraz uświadomiłem sobie, że miasto to posiada w swoim herbie tura.
Proszę zobaczyć jak wygląda chojnicki tur wykonany przez Jarosława Urbańskiego. Ciekawym rozwiązaniem, podnoszącym walor estetyczny, jest wykorzystanie przez artystę elementów ze złomowanych samochodów. Osobiście projekt uważam za udany, tym bardziej, że właśnie w taki sposób wyobrażałem sobie turkowski pomnik tura.

Pomnik tura w Chojnicach. Fot. Sławiński / Panoramio
Pomnik tura w Chojnicach. Źródło: www.polskaniezwykla.pl

Poniżej podaję opis pomnika znajdujący się na portalu PolskaNiezwykla.pl (Tur ze złomu):
W okazałej XIV-wiecznej Bramie Człuchowskiej mieści się Muzeum Historyczno-Etnograficzne ze zbiorami poświęconymi historii Chojnic i sztuce ludowej Kaszub (czynne: wtorek, czwartek w godz. 10.00-17.00, środa, piątek w godz. 10.00-15.30, sobota, niedziela w godz. 10.00-15.00). Na chodniku przed bramą stoi rzeźba przedstawiająca tura. To nie przypadek, głowa tego zwierzęcia znajduje się wszak w herbie miasta. Całopostaciowy tur naturalnej wielkości jest dziełem artysty chojnickiego, Jarosława Urbańskiego. Stał się głośny za sprawą tworzywa, z którego skorzystał rzeźbiarz. Prawdopodobnie pozostaje pod czujną opieką służb miejskich, gdyż jest łakomym kąskiem dla zbieraczy złomu. Tur powstał bowiem ze złomowanych części samochodowych. Wprawne oko dostrzeże w nim bez trudu fragmenty belek podłogowych, korpusów skrzyń biegów czy elementów karoserii.
Odważna realizacja spełniła swoją rolę. Sprowokowała dyskusje na temat sztuki nowoczesnej wśród chojniczan i chyba dobrze promuje miasto - często fotografują się przy niej turyści. Tura polubiły też dzieci uwielbiające wspinaczki na grzbiet złomowego zwierza.
Przy tej okazji pragnę przypomnieć treść listu otwartego w sprawie lokalizacji pomnika tura w Turku. Jego treść można odnaleźć TUTAJ.

048: Jesień w parku im. Żerminy Składkowskiej